The Netherlands and Belgium Trip - part 2.3 - Amsterdam


Gdy ze łezką w oczach rozstajemy się z dziewczynami, zostało nam jeszcze kilka godzin na realizację naszego amsterdamskiego planu. Wsiadamy na rowery i ruszamy w stronę kawiarenki, którą już wcześniej odwiedziła Julia.

No przecież cudna! <3
Porządna dawka kofeiny, ciasto i atmosfera w De Laatste Kruimel sprawiają, że czas zatrzymuje się na chwilę. Ale jak tu się nie rozmarzyć kiedy pan obok nas zagniata ciasto na wykwintne tarty, dookoła pachnie świeżo pieczonym sernikiem i kawą, wszyscy dookoła obdarzają rozdają nas promiennymi uśmiechami?    

Skoro już o promieniach mowa, to właśnie wtedy dzień powoli chylił się ku końcowi, a my wciąż miałyśmy kilkanaście kilometrów do zrobienia. No to w drogę! :) 

Dojeżdzamy do kolejnego miejsca rekomendowanego przez naszego hosta - Winkel 43 na Westerstraat to ponoć miejsce gdzie serwują najlepszą szarlotkę w mieście, ale po dość silnie przeżywanym sugar rush po portugalskich Pasteis de nata i posiadówce w De Laatste Kruime, nie mamy już ochoty na nic słodkiego. 

Następnym razem wpadniemy przetestować! :) 
Krążymy jeszcze chwilę to tu, to siam. Głównie toczymy się po Haarlemie, gdzie już totalnie czułyśmy się jak królowe ulicy, bo byłyśmy tam praktycznie tylko my i pojedynczy mieszkańcy okolicy.




Gdy dojeżdzamy na teren za stacją główną, powoli zaczynało się już ściemniać. Czekałyśmy na prom na Bruikolterweg kiedy przed oczami ropościerały się nam takie cudowne widoki...

EYE Film Institute
Czekając na prom...
Doczekały się pięknego zachodu! :)
Po kilkuminutowej przeprawie jestesmy już po drugiej stronie. A tam inny świat. Sielsko, wiejsko, anielsko wręcz. Totalna abstrakcja - maleńkie domki, kury i koguty na trawie, jakaś abstrakcja. Ma to swój klimat, ale czas nas gonił, więc w miarę szybko wracamy, by zrealizować ostatni punkt programu - Red Light District.

Prowadzimy rowery po wąskich uliczkach, na których zadomowiły się dziesiątki sex shopów. Krąży tu sporo ludzi, więc trochę niepewnie przypinamy rowery do stojaka. Els nas ostrzegała, że to częste miejsce kradzieży jednośladów. No cóż - stwierdziłyśmy - jak zajumają, to wszystkie trzy.


To, co tam widziałyśmy potem ciekawie oddaje fragment czytanych przeze mnie ostatnio „Zapachów miast” autorstwa Dawida Rosenbauma: 
„Witryny sklepowe zamieniają się w wielkie okna wystawowe, za którymi prężą się dziewczyny ubrane w koronkową bieliznę. Biel ich staników w świetle lamp ultrafioletowych wydaje się oślepiać błękitną, nienaturalną poświatą. Mężczyźni zatrzymują się przed oknami i zaglądają do wnętrz urządzonych w naprędce pokoi, gdzie obok łóżka stoi zawsze krzesło, a do ściany przymocowana jest niewielka umywalka z lustrem. Jestem przerażony. Wszystkim! Wulgarnym makijażem młodych kobiet o bardzo smutnych oczach, ich długimi paznokciami błądzącymi po ciele i silikonowym biuście, ruchami bioder, które powinny, ale nie są kuszące, obietnicą rozkoszy, którą gotowe są dać każdemu, w każdej chwili - tuż za parawanem.”




Mężczyzn zatrzymujących się przed witrynami nie uświadczyłyśmy. Zdawało mi się nawet, że byli bardziej speszeni niż my same. Spoglądali na prawie nagie eksponaty wystawowe bardziej bojaźlwie i dyskrytnie aniżeli sobie wyobrażałam. Poza tym, większość kobiet nie była też znowu taka młoda, aczkolwiek wszystkie - jak jeden mąż - były ordynarne i pewne siebie, niektóre odstręczająco-przaśne czy też obelżywo-prymitywne. Jakkolwiek to inaczej ująć.


Po pobycie w Bangkoku, uliczna prostytucja nie robi na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, lecz atmosfera tej dzielnicy sprawiła, że po prostu zasiadłyśmy na zimnych płytkach przy kanale spowitym czerwonym blaskiem lamp otoczone aromatami okolicznych coffee shopów, wszechobecnego dymu papierosowego i tanich perfum…


Do zobaczenia Amsterdamie, jeszcze kiedyś się spotkamy!

Ola


„Tutaj każdy jest naprawdę wolny i robi ze swoim życiem i ciałem, co tylko chce. Może mieszkać na barce i pisać książki dla dzieci, uprawiać seks z nieznajomą Ukrainką prawie na oczach całej ulicy, palić skręty na dachu hotelu lub piec szarlotkę w Begijnhof. I to jest właśnie najpiękniejsze w tym mieście.”

0 komentarze:

Prześlij komentarz