The Netherlands and Belgium Trip - Part 1

Znacie to uczucie kiedy wyobrażacie sobie swoją przyszłość? W głowie snują się radosne plany, niecierpliwe oczekiwania dotyczące nadchodzących wydarzeń?
Wszyscy marzymy o tym, że będzie wspaniale, a jednocześnie gdzieś obok krążą ponure myśli, że coś może pójść nie tak. Prawda jest taka, że choćbyśmy takich życiowych scenariuszy stworzyli 100, to i tak wydarzy się ten 101. Nieoczekiwany. Zaskakujący. Pełen niespodzianek, czy to pozytywnych czy też tych trochę mniej. 

Pierwsze półrocze 2014 roku było dla mnie dość obfite w doświadczenia. I tak jak mówi moja teoria 101 scenariusza - los zgotował mi kilka atrakcji, dobrych i złych przewrotów życiowych, tych które rozwijają, ale i też tych, które podcięły mi skrzydła na jakiś czas. Wiele spraw nie poszło dokładnie tak jak pierwotny plan zakładał. 



Czas od stycznia do czerwca włącznie i podróże, które w tym czasie odbyłam jeszcze odbijają się echem na moim funkcjonowaniu i kiedyś do nich jeszcze wrócę. W ramach oczyszczenia, z pewnością. Czuję, że niedługo nadejdzie ten czas kiedy opowiem Wam o moim stypendium na Węgrzech i prawie miesiącu spędzonym w Tajlandii... 

Nadeszła jednak chwila kiedy mogłam odciąć się od przeszłości. 
Kolejny mały, aczkolwiek bardzo intensywny trip zadziałał na mniej jak terapia, więc… do rzeczy! Koniec obiecanek-cacanek! Wracamy do pisania!
Soo....
Gdzie mnie (nas) wywiało tym razem? :)



Cofnijmy się w czasie, do pewnego czerwcowego wieczora. Siedziałam wtedy nad ostatnimi szlifami pracy magisterskiej. Zadzwoniła do mnie Julia i typowym dla siebie nieowijaniem w bawełnę stwierdziła:   
-Ola, jesteś jedyną osobą, do której mogę się zadzwonić i wiem, że to zrobisz. Będę w Amsterdamie pod koniec sierpnia. Kupuj bilety do Holandii, jedziemy.
Kupiłam. Nie tylko dla siebie, ale też i Asi - naszej wspólnej koleżanki z czasów licencjatu, która parę tygodni wcześniej zadzwoniła, że chciałaby gdzieś pojechać. Zareagowała na moją propozycję równie spontanicznie jak ja na propozycję Julki.



I choć tak naprawdę miałyśmy na przygotowania mnóstwo czasu, to i tak zaczęłyśmy dogrywać szczegóły naszego tygodniowego wypadu do Holandii i Belgii, na parę dni przed wyjazdem. A co tam, spontan. Pierwotnie zaplanowana trasa została brutalnie skrócona o Rotterdam i Brukselę (brak czasu), a jej kształt jak dla mnie przypomina kokardkę zawiązaną przez nieudolnego przedszkolaka. Nie dajcie się jednak zwieść - trip wyszedł nam lepiej aniżeli się spodziewałyśmy! :)
Eindhoven-Amsterdam-Haga-Antwerpia-Gandawa-Brugia-Eindhoven
Inauguracja ogarniania noclegów rozpoczęta na 5 dni przed tripem na wspólnej czipsowo-ciastkowo-kawowej posiadówce, minęła nam na ploteczkach, a zakończyła się zabookowaniem noclegów w hostelach w trzech miastach. Tak tylko na wszelki wypadek, bo CouchSurfingowe requesty i zaproszenia okazały się być moim konikiem - choć oczywiście nie obyło się bez bezpośrednich niemoralnych propozycji. Pomimo tego, że korzystanie z CS okupiłam niemałym stresem, to udało mi się zorganizować noclegi w Amsterdamie, Antwerpii i Brugii. 

Jakby to tak wyglądało... ;)
Ja i Asia wylądowałyśmy w Eindhoven 25 sierpnia. Wielkie rozczarowanie przyniósł nam WizzAir, który zabrania spożywania własnego alkoholu na pokładzie. Cóż. Odbiłyśmy to sobie na stacji kolejowej, skąd pociąg szybko sunął w stronę Amsterdamu. Dodać muszę, że zabrał nas w niesamowicie przyjemną i nieświadomą podróż w pierwszej klasie w cenie drugiej oczywiście.
A na miejscu już czekała na nas Julka, deszczowy ziąb i niestety zapadający już zmrok. 

W oczekiwaniu na powrót naszego hosta z treningu, udałyśmy się do poleconego przez niego pubu tuż przy kanale Singel, który otaczał miasto już w średniowieczu. Przyznać trzeba, że facet musiał mnie wyczuć i wiedział jakiego klimatu oczekuję, bo z rekomendacją miejsca wstrzelił się w dziesiątkę!
Duvel - checked! Rekomendowany przez chłopaka Julii :)
O tym: jakim człowiekiem okazał się nasz host, jak naszymi oczami wygląda Amsterdam, kto niespodziewanie przyjechał się z nami zobaczyć, która z nas woli Rembrandta bardziej niż Van Gogha już w następnym wpisie! :)

Stay tuned! 

Ol
&Jul&Aś

PS. Wykorzystane przeze mnie zdjęcia znajdziecie TU :)




0 komentarze:

Prześlij komentarz