Każdego
dnia budziłam się i wręcz zmuszałam się by wstać. Szłam do szkoły napełniona
uczuciem rozgoryczenia i udręki, z przekonaniem, że nie powinnam tam być. Piąty
rok studiów, a my na zajęciach rysujemy gry planszowe, rozwiązujemy testy
osobowościowe i konstruujemy system ochronny dla jajka, który sprawi, że po
upadku z 3 metrów wysokości będzie ono całe i niepopękane. Byłam sfrustrowana.
Potrzebowałam być gdzieś indziej, potrzebowałam zrobić coś dobrego z moim
życiem. Do pracy chodziłam w tym czasie z przyjemnością, wiedząc, że odkładam
pieniądze, na to, co zbliża się wielkimi krokami, a do czego bałam się przyznać
sama przed sobą. Zdecydowałam, że muszę podjąć wyzwanie sama ze sobą i w końcu
zrobić coś, co chodziło mi po głowie od jakiegoś czasu. Zdecydowałam się
porzucić Poznań i studia na jakiś czas. Czułam, że to najlepsze co mogę w tej
chwili dla siebie zrobić.
I
tak wylądowałam w Budapeszcie.
To
była w sumie spontaniczna decyzja. Przez chwilę dosłownie sama siebie
przeklinałam, że na własne życzenie rezygnuję ze stabilizacji i tego, co mam na
wyciągnięcie ręki. Tylko, że ja zawsze chciałam od życia czegoś więcej i
wiecznie czegoś szukałam. Siebie też szukałam. Ale doszło do mnie, że to wcale
nie o poszukiwania chodzi, ale o kreowanie samej siebie. Mogę być kim chcę.
Mogę sprawić, że będę miała życie, które chcę przeżyć, a nie tylko w nim
egzystować. Teraz rzeczy, które wydawały mi się nie do osiągnięcia, są takie
tylko z pozoru. To takie banalne.
Pewnego
wieczoru spotkałam się z kolegą ze studiów. Ewidentnie oboje byliśmy w klimacie
tych głębokich rozmów. Rozmów, które zapadają w pamięć, a nawet odważę się to
powiedzieć – przestawiają tryby, zmieniają podejście. To była niesamowicie
budująca, motywująca, pokrzepiająca i pozytywna rozmowa o życiu, banałach w
życiu i o niebanalnym życiu. O racjonalności, emocjach i popędach. O
przeznaczeniu i o konsekwencjach własnych decyzji. O wolności i poczuciu
bezpieczeństwa. O konwenansach i normach. O relacjach z innymi ludźmi. O walce,
tej codziennej. O rezygnacji. O motywacji.
O równowadze. Dzięki
tej rozmowie utwierdziłam się w przekonaniu, że podjęłam słuszną decyzję. I
choć czasem mam wrażenie, że się gubię i boję, to jest to oznaka mojej
własnej walki o coś, na czym mi bardzo zależy. To, że przeszłość mnie
ukształtowała w taki, a nie inny sposób, nie świadczy o mojej słabości, a o
mojej sile. To, że mój świat zbudowany jest głównie na emocjach, a nie rozumie
nie jest moją wadą, bo jeśli to rozum miałby za mnie decydować, to nie
zaszłabym tak daleko. A przecież chcę i pójdę jeszcze dalej.
Rzecz w tym, że podczas
mojego już prawie 24-letniego życia, nie odczuwam siebie samej pełniej niż
wtedy, kiedy podróżuję. Wszystko jest możliwe, kiedy dane jest mi spędzić dzień
w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Bez żadnych konkretnych planów.
Radość daje mi niewiedza na temat tego, co przyniesie mi dzień. Może i nie
jestem znowu jakaś przesadnie szalona. Ale nie mogę sobie powiedzieć, że nie
jestem odważna.
Studiowałam i mieszkałam na drugim końcu Europy. Pracowałam
i podróżowałam po Stanach. Za mną było też kilka mniejszych i większych tripów
po Polsce i za granicę. Nie powiem o sobie, że jestem jakąś wielką
podróżniczką, bo znam ludzi, którzy widzieli i prawdopodobniej doświadczą
więcej, niż ja kiedykolwiek będę w stanie, ale od kiedy pamiętam – moim
marzeniem było zobaczyć świat.
Kiedyś
usłyszałam – nie podoba Ci się gdzie jesteś? No to rusz się! Nie jesteś
drzewem! I to w moim przypadku prawda najprawdziwsza z prawdziwych. Mnie się
nie da zatrzymać w miejscu, ja nie potrafię zapuścić korzeni. Wprawdzie
przywiązuję się bardzo do ludzi, a w każdym miejscu zostawiam cząstkę siebie.
Ale muszę iść dalej. Taką mam po prostu naturę. I jak każdy boję się opuszczać
moją strefę komfortu, ale kiedy już to zrobię, to nie ma odwrotu. Dotykam świata,
smakuję go i przeżywam każdego dnia. I dzieje się magia.
Plan
na pierwsze 4 miesiące 2014 roku to przekonać się, że świat jest tak mały, jak
sama tego chcę.
Xoxo,
Ola
PS. Przy pisaniu przygrywał mi Fismoll :)
A wykorzystane grafiki znajdziecie tu.
Come
on look into the expanse
And
breath all these around
Come
on don’t be afraid to look
Don’t
be afraid to look at distance
Można liczyć na jakiś mały update? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina
A można, można :) W tym tygodniu wracam do pisania! :)
Usuń